Palade: Większość konstytucyjna dla PiS zależy od opozycji

Palade: Większość konstytucyjna dla PiS zależy od opozycji

Dodano: 
Sejm RP
Sejm RP Źródło: PAP / Leszek Szymański
Do tej pory nie spotkałem się z żadnym profesjonalnie wykonanym sondażem, dającym Prawu i Sprawiedliwości, czy Zjednoczonej Prawicy większość konstytucyjną. Nie oznacza to jednak, że ekstremalnym wariancie uzyskanie takiego wyniku przez formację rządzącą nie jest możliwe. Przy czym zależy to nie od jakiejś nadzwyczajnej progresji wyniku PiS-u, ale od tego, jak do wyborów pójdzie opozycja. Czym bardziej będzie rozproszkowana, tym większa jest szansa na zbliżenie się PiS-u do wyniku 300 mandatów – mówi portalowi DoRzeczy.pl Marcin Palade, politolog i ekspert ds. sondaży i badań opinii społecznej.

W sondażach PiS ma coraz większą przewagę nad opozycją, jest to coraz bliżej większości konstytucyjnej?

Marcin Palade: Do tej pory nie spotkałem się z żadnym profesjonalnie wykonanym sondażem, dającym Prawu i Sprawiedliwości, czy Zjednoczonej Prawicy większość konstytucyjną. Nie oznacza to jednak, że ekstremalnym wariancie uzyskanie takiego wyniku przez formację rządzącą nie jest możliwe. Przy czym zależy to nie od jakiejś nadzwyczajnej progresji wyniku PiS-u, ale od tego, jak do wyborów pójdzie opozycja. Czym bardziej będzie rozproszkowana, tym większa jest szansa na zbliżenie się PiS-u do wyniku 300 mandatów. Choć na ten moment za najbardziej prawdopodobne uważam uzyskanie przez Prawo i Sprawiedliwość 260 – 270 miejsc w Sejmie.

Co do podziału opozycji zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że opozycja musi iść razem, inni, że jeśli do Sejmu wejdzie kilka podmiotów opozycyjnych, to mogą stanowić tzw. mniejszość blokującą wobec PiS-u.

Mówią to często osoby nie mające pojęcia o tym, jakie są tajniki przełożenie głosów na mandaty. I swoje opinie wypowiadają na podstawie wyników ogólnopolskich. One oczywiście mają znaczenie, ale nie jest najważniejsze. Kluczowa jest symulacja wyników w poszczególnych okręgach wyborczych. I dopiero na tej podstawie możemy stwierdzić, czy PiS uda się zablokować, czy nie. Na ten moment takie zagrożenie dla PiS nie istnieje.

A czy gdyby opozycja startowała jako jedna zjednoczona lista, to jej szanse na wygraną by wzrosły?

Patrząc na wybory do Parlamentu Europejskiego, gdyby zsumować wyniki Wiosny i Koalicji Europejskiej, to byłyby one zbliżone do PiS-u. Problem w tym, że bardzo szeroka lista nie jest w stanie wprost zsumować poparcia dla tworzących ją ugrupowań. Wyborcy o bardziej konserwatywnych poglądach mogliby nie chcieć popierać Wiosny, a sympatycy Wiosny przedstawicieli prawego skrzydła PO. A więc poparcie dla takiego bloku mogłoby być mniejsze, niż zsumowane poparcie dla dwóch ugrupowań idących oddzielnie.

Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego były sondaże dające przewagę Koalicji Europejskiej. Wynik był inny. Czy oznacza to, że nie mamy ufać sondażom, bo są one niewiarygodne?

Nie wszystkie są niewiarygodne. Są pracownie, które tradycyjnie przyłożyły się do wykonywanych sondaży. Choć żadna z firm nie przewidziała aż takiej przewagi PiS, to jednak te ostatnie sondaże były dość precyzyjne. Ale były też takie sondaże, które znacząco odbiegały od rzeczywistości. Tu bym wymienił dwie grupy. Pierwsza – realizująca sondaże internetowo. Jak Ariadna, Social Changes i Pollster. Tam suma błędów była dwukrotnie wyższa, od tych firm, które były na czele zestawienia firm badawczych.

To firmy prowadzące badania internetowe. A jaka była druga grupa?

Jest firma, o której nie można zapomnieć. To Instytut Badań Spraw Publicznych. Przewidywała, że wybory zakończą się wyraźną wygraną Koalicji Europejskiej. Pytanie kogo badali, jeśli badali.

Czytaj też:
Chwedoruk: Wystawienie Morawieckiego na Śląsku oczywistą i naturalną decyzją PiS

Czytaj także