Do całego zdarzenia doszło na początku lipca. Jak przyznaje emeryt po włożeniu zakupów do koszyka wziął odruchowo jeden cukierek i go zjadł. Do emeryta podszedł wtedy pracownik sklepu i zarzucił mu kradzież. Kiedy wychodził ze sklepu, ochrona poprosiła go, aby poszedł na zaplecze. Wezwano policję, a następnie mężczyźnie wręczono wezwanie na komendę.
Emeryt nie mógł się jednak tam stawić ze względu na konsultacje w szpitalu. – Zostawiłem swoje wszystkie dane i powiedziałem, że po powrocie jestem gotowy zgłosić się na komendę. Nie otrzymałem ani telefonu ani powtórnego wezwania. Uważałem, że sprawa jest zakończona – mówi pan Roman.
Jednakże sprawa załatwiona wcale nie była. 11 października emeryt otrzymał z sądu wyrok nakazowy, w którym stwierdzono: "Za powyższy czyn, [sąd - red.] skazuje go na karę 1 miesiąca ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin"
Skazany wskazuje, że mimo iż sąd mógł mu wyznaczyć grzywnę lub naganę, to zastosowano w jego przypadku najwyższy wymiar kary. – Nie dano mi prawa do obrony, wyrok został wydany zaocznie – stwierdza i dodaje, że nie ukradł cukierka, gdyż nie chciał go wynieść poza teren sklepu, a jedynie zjeść na miejscu.
– Sprawę traktuję bardzo poważnie, uważam, że muszę bronić swojego imienia, godności, którą próbuje mi się zdeptać – zapewnił. Emeryt poprosi o pomoc kancelarię prawną.
Czytaj też:
Wyrok ws. afery Amber Gold. Znamy wysokość kary dla Katarzyny i Marcina P.Czytaj też:
Sprawa niszczonego przedsiębiorcy wciąż bez finału!