Ekspert: Wystąpienie premiera mocnym początkiem kampanii Andrzeja Dudy

Ekspert: Wystąpienie premiera mocnym początkiem kampanii Andrzeja Dudy

Dodano: 
Prezydent powołał rząd
Prezydent powołał rządŹródło:PAP / Radek Pietruszk
Prezes Jarosław Kaczyński zawsze dbał o to, by na prawo od PiS nie wyrosła żadna konkurencyjna formacja. To był pewien dogmat polityki prezesa. Po ostatnich wyborach to się zmieniło – jest Konfederacja. I PiS musi się ostrzeliwać z obu stron. To duży problem, stąd jedyną drogą jest pójście w kierunku centrum – uważa dr Andrzej Anusz, politolog, Instytut Piłsudskiego.

Jak ocenia Pan expose premiera Mateusza Morawieckiego?

Dr. Andrzej Anusz: Przede wszystkim było bardzo spójne. Przemówienie premiera trwało półtorej godziny. Przypomnę, że Donald Tusk dla wygłoszenia swojego expose potrzebował aż trzech godzin. Mateusz Morawiecki wszystkie ważne kwestie zawarł w wystąpieniu dwa razy krótszym. Ja osobiście zwracam uwagę na część przemówienia dotyczącą polskiej historii, dziedzictwa. Mateusz Morawiecki miał dotąd wizerunek technokraty, przez przeciwników nazywany był nawet banksterem. Zdecydowanie zerwał z tym wizerunkiem, pokazał się jako humanista.

A jak ocenia Pan samą treść wystąpienia?

Jest to zapowiedź kontynuacji w kwestiach programów społecznych, gospodarki. Mocniej za to wybrzmiały słowa o ochronie tradycyjnej rodziny, wartości. Obronie dzieci przed wojną cywilizacyjną. Oczywiście istotną kwestią była kwestia budowy państw dobrobytu, słowa o tym, że cały czas dążymy do tego, by Polacy żyli na poziomie takim jak obywatele krajów Europy Zachodniej. Premier mocno nawiązał też do współpracy z prezydentem RP Andrzejem Dudą. Moim zdaniem to już początek kampanii prezydenckiej. Jasne odwołanie się do relacji prezydenta Dudy z Donaldem Trumpem, koncepcji Trójmorza. Zresztą potem prezydent na briefingu odniósł się do expose, niejako odbił piłeczkę w drugą stronę. Nie wykluczam, że treść expose Mateusza Morawieckiego była wcześniej konsultowana z prezydentem.

Pytanie jest o rozpoczętą właśnie kadencję – wielu komentatorów uważa, że łatwy czas dla Zjednoczonej Prawicy się skończył. Że w tym Sejmie PiS będzie miało problem z jednej strony z lewicą, z drugiej z Konfederacją i, że może nawet nie dotrwać do końca kadencji?

Oczywiście, że obecny parlament jest zupełnie inny. Bardzo reprezentatywny. Z jednej strony mamy a prawej flance Konfederację, z którą będzie rywalizacja o elektorat konserwatywny. Z drugiej strony lewica, która rozpoczęła już licytację z PiS na programy socjalne. Widzimy to na przykładzie zniesienia limitu 30-krotności ZUS. Rząd pod naciskiem Porozumienia Jarosława Gowina wycofał się z projektu, więc lewica zgłosiła własny. Siłą rzeczy PiS będzie szło teraz w kierunku centrum. Co utrudnia prowadzenie polityki.

Dlaczego?

Prezes Jarosław Kaczyński zawsze dbał o to, by na prawo od PiS nie wyrosła żadna konkurencyjna formacja. To był pewien dogmat polityki prezesa. Po ostatnich wyborach to się zmieniło – jest Konfederacja. I PiS musi się ostrzeliwać z obu stron. To duży problem, stąd jedyną drogą jest pójście w kierunku centrum.

Pytanie, czy to pójście w kierunku centrum faktycznie pomoże, czy paradoksalnie może zaszkodzić partii rządzącej?

Ja na to patrzę już przez pryzmat zbliżających się wyborów prezydenckich. Po expose nie mam żadnych wątpliwości, że było mocnym początkiem batalii o reelekcję Andrzeja Dudy, wszystkie siły zostały rzucone na kampanię prezydencką. Wycofanie się z projektu trzydziestokrotności to także podanie piłki panu prezydentowi. Gest w kierunku przedsiębiorców. Grupy, której spora część odeszła od PiS przez złe rozegranie w kampanii wyborczej tematu podniesienia płacy minimalnej. Teraz ten ruch, rezygnacja z trzydziestokrotności może być na krótką metę odebrane jako błąd – bo PiS się ugiął postulatowi Gowina. Na dłuższą metę, strategicznie, w perspektywie kampanii prezydenckiej to bardzo dobre posunięcie.

Czytaj też:
Normalność, spokój i rozwój. Co nam mówi exposé Morawieckiego?

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także