– Powiem to wprost: na początku przyszłego roku zostaną ogłoszone wybory prezydenckie. Chcę w nich kandydować (...) Pokornie proszę, byście powierzyli mi funkcję stróża naszej wspólnoty – poinformował w niedzielę Szymon Hołownia. Tym samym potwierdził doniesienia, jakie pojawiały się od tygodni w mediach. CZYTAJ WIĘCEJ
Z TVN na wybory
– To ciekawy pomysł. W samym TVN-ie są – myślę – dziennikarze lepiej doświadczeni politycznie niż Szymon Hołownia, jeśli by pani redaktor wystartowała, to nikt by się nie zdziwił – komentował decyzję Hołowni redaktor naczelny "Liberte!" Leszek Jażdżewski.
– On nie jest naszym pracownikiem, był tylko współpracownikiem – zareagowała szybko prowadząca program "Kropka nad i" Monika Olejnik.
– Ale wydaje się dosyć zagadkowe, żeby w jednym ruchu z sektora rozrywkowego można przejść do polityki – tłumaczył dalej Jażdżewski. W odpowiedzi dziennikarka przypomniała, że Hołownia pracuje i pracował też w innych mediach.
– Mieliśmy przypadek Kukiza, jakby na niego spojrzeć to niczego takiego sobą nie reprezentował, ale wyraził pewien gniew społeczny. Starałem się słuchać Hołowni bez uprzedzeń i to było dość dziwne wydarzenie, bo pierwsze brawa jakie dostał były za powiedzenie, że jest za rozdziałem Kościoła od państwa. To było dość dziwne wrażenie. bo ludzie siedzieli w takiej zupełnej ciszy, a on wygłaszał rodzaj kazania – tłumaczył dalej redaktor naczelny "Liberte!".
– I ciężko się było czegoś dowiedzieć z tego wystąpienia, oprócz tego, że jest za nowymi podziałami w Polsce i żebyśmy się zjednoczyli. Może być, że on w naszej bańce wielkomiejskiej nie jest postrzegany jako faworyt, ale tam, na tzw. prowincji ludzie szukają, kogoś kto mówi ich językiem i ich emocjami – dodał Jażdzewski.
Czytaj też:
"Następny dziennikarz z TVN-u, który startuje na funkcję prezydenta". Czarzasty o Hołowni