Prof. Kazimierz Kik: Kidawa-Błońska to kandydatura zastępcza, Biedroń jest z łapanki

Prof. Kazimierz Kik: Kidawa-Błońska to kandydatura zastępcza, Biedroń jest z łapanki

Dodano: 
Prof. Kazimierz Kik
Prof. Kazimierz Kik Źródło: PAP / Michał Walczak
Andrzej Duda prowadzi w sondażach, także dzięki słabości przeciwników. Bo kogo tam mamy – Małgorzata Kidawa-Błońska, to jest kandydatura zastępcza, instrumentalna. Kandydat lewicy, Robert Biedroń, jest kandydatem z łapanki – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

Znamy już kandydatów wszystkich głównych sił politycznych na prezydenta Polski. Jako ostatni kandydatem został Krzysztof Bosak z Konfederacji. I pojawiły się złośliwe głosy i to z lewej strony, że oto „radykalnie prawicowa Konfederacja” jest bardziej demokratyczna od liberalnej Platformy, której prawybory były fikcją, a debatę kandydatów na lidera utajniono?

Prof. Kazimierz Kik: To porównywanie dwóch skrajnie różnych formacji. Konfederacja jest sojuszem różnych prawicowych ugrupowań, PO nawet z Nowoczesną „na doczepkę” jest monolitem, gdzie Schetyna miał głos dominujący. I to widać. Natomiast co do Konfederacji mieliśmy rozgrywkę między korwinistami i narodowcami, którą narodowcy rozegrali lepiej. Krzysztof Bosak jest z ich punktu widzenia kandydatem optymalnym. Niezależnie jak go byśmy krytycznie nie oceniali, od strony marketingu politycznego to najlepszy możliwy ruch narodowców.

Do wyborów zostało kilka miesięcy. Andrzej Duda jest ich zdecydowanym faworytem. Uważa Pan, że te sondaże się potwierdzą, czy ktoś może zrobić niespodziankę?

Andrzej Duda prowadzi w sondażach, także dzięki słabości przeciwników. Bo kogo tam mamy – Małgorzata Kidawa-Błońska, to jest kandydatura zastępcza, instrumentalna. Kandydat lewicy, Robert Biedroń, jest kandydatem z łapanki. Szymon Hołownia to znak zapytania, pytanie kto koło niego stanie, jakie będą stały za tym pieniądze.

Spośród kandydatów partyjnych jest jeszcze lider Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie brak głosów, że w ewentualnej drugiej turze to właśnie on miałby szansę na wygranie z Andrzejem Dudą?

Bez wątpienia jest bardzo zdeterminowany i chce. Jest politykiem bardzo inteligentnym. Ale to stanowczo za mało. Bo oczywiście gdyby wszedł do drugiej tury, miałby szanse. Tylko w tej drugiej turze trzeba się jeszcze znaleźć. A wybory prezydenckie w pierwszej turze będą wyborami aparatów partyjnych. Kidawa-Błońska jest słabym kandydatem, ale stoi za nią aparat PO. Za Kosiniakiem-Kamyszem stoi PSL. Nie było wyborów prezydenckich, w których kandydat ludowców otrzymałby ponad 5 procent poparcia. Teraz też nie będzie inaczej.

Czyli Andrzej Duda może chłodzić szampana?

Absolutnie nic nie jest przesądzone. Owszem – atutem Andrzeja Dudy jest rozpoznawalność, bardzo słabi przeciwnicy. Ale też jest poważne niebezpieczeństwo – chodzi o spór o kształt sądownictwa. Jeżeli jego nasilenie nastąpi na finiszu kampanii prezydenckiej, wtedy Prawo i Sprawiedliwość znajdzie się w trudnej sytuacji, a Andrzej Duda w jeszcze trudniejszej.

Dlaczego?

Ponieważ Andrzejowi Dudzie do wygrania w drugiej turze nie wystarczy sam elektorat PiS. Elektorat wszystkich ugrupowań niepisowskich, łącznie z Konfederacją, jest od PiS-u większy. W związku z tym prezydent powinien robić wszystko, by swój elektorat poszerzać, wyjść poza pisowskie ramy. Ale jeśli dojdzie do jeszcze większego zaostrzenia sporu, Duda będzie musiał postawić na lojalność wobec własnej partii. I jak dojdzie do polaryzacji, będzie to dla niego niebezpieczne. Ale to jedyne zagrożenie. Pozostałe atuty są po stronie urzędującego prezydenta.

Czytaj też:
Prezydent w Davos: Polska liderem rozwoju w naszej części Europy

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także