"Niespożyta energia". Żona Janusza Korwin-Mikkego o mężu w obliczu koronawirusa

"Niespożyta energia". Żona Janusza Korwin-Mikkego o mężu w obliczu koronawirusa

Dodano: 
Janusz Korwin-Mikke
Janusz Korwin-Mikke Źródło:PAP / Jacek Turczyk
– Oczywiście wieku nie da się oszukać i jako osoba obciążana największym ryzykiem ciężkiego przechodzenia choroby, stara się nie wychodzić z domu. Wiele spraw można załatwić zdalnie, a dodatkowo robi teraz remont jednego pokoiku. Więc nie narzeka na bezczynność – mówi portalowi DoRzeczy.pl żona Janusza Korwin-Mikkego, Dominika Korwin-Mikke.

Koronawirus króluje w przestrzeni publicznej jako temat nr 1. Lekarze przestrzegają, że w największej grupie ryzyka są ludzie dojrzali. Nie bała się pani o męża?

Oczywiście wieku nie da się oszukać i jako osoba obciążana największym ryzykiem ciężkiego przechodzenia choroby, stara się nie wychodzić z domu. Wiele spraw można załatwić zdalnie, a dodatkowo robi teraz remont jednego pokoiku, więc nie narzeka na bezczynność.

Czyli Janusz Korwin-Mikke stosuje się do zaleceń lekarzy. Co pozwala mu utrzymać taką energię?

Myślę, że sport, ale przede wszystkim niespożyta życiowa energia i ciągła potrzeba, aby coś robić, działać.

Jest pani mamą. Skoro w okresie kwarantanny wszyscy domownicy są w domu, to przyjdzie taki czas, gdy dzieciom zacznie doskwierać nuda. Co wtedy?

Jest to olbrzymi problem dla wszystkich rodziców. Na szczęście mamy dom i jest wystarczająca przestrzeń, żeby dzieci się wybiegały, a nawet zaczerpnęły świeżego powietrza w ogródku. Natomiast bardzo współczuję rodzinom mieszkającym w blokach, w małych mieszkaniach z kilkorgiem dzieci. Taka sytuacja na dłuższa metę jest bardzo męcząca. Oczywiście z założenia nie ma być to bezczynne siedzenie w domu.

Dzieci szkolne za pośrednictwem dziennika elektronicznego dostają zadania do wykonie na czas kwarantanny. Natomiast fakt, że nie mogą chodzić nie tylko na dodatkowe zajęcia sportowe, ale również bawić się na placu zabaw, czy grać w piłkę na boisku sprawi, że tłumiona energia wpłynie bardzo negatywnie na kondycję fizyczną i psychiczną, a co za tym idzie na przyswajalność wiedzy. Wydaje mi się, że będzie ogromny problem z mobilizacją dzieci i młodzieży do nauki.

Dotychczas nauczyciele pełnili rolę wsparcia dla rodziców. Teraz rodzice zostali sami.

To prawda. Ciężar codziennej pracy z dzieckiem spada teraz na rodziców, którzy mają swoją pracę, obowiązki i wiele zmartwień. Nie mówiąc już o tym, że aby praca zdalna przebiegała prawidłowo i sprawnie, przydałoby się, aby na głowę każdego domownika przypadał jeden komputer z dostępem do internetu. W skali powszechnej jest to – pomimo rozwijającej się techniki – jak na razie niewykonalne. Zobaczymy, jak to będzie wyglądało w praktyce.

Jak ocenia Pani dotychczasowe działania rządu ws. koronawirusa?

Brak zmiany terminu wyborów prezydenckich jest działaniem niepoważnym w sytuacji, kiedy nie chodzimy do szkół, kin, teatrów, restauracji, kościołów, a wyjście z domu mamy ograniczyć do spraw niezbędnych. Widać tutaj wyraźny rozdźwięk pomiędzy z jednej strony powstrzymaniem rozwoju epidemii, a z drugiej - utargiem politycznym. Rząd unika wprowadzenia stanu wyjątkowego, równolegle wdrażając w życie jego elementy. W dodatku przedsiębiorcy nie otrzymują wystarczającego wsparcia. Odwleczenie o 3 miesiące składek na ZUS dla wielu nie oznacza realnej pomocy, a jedynie odłożenie w czasie problemów, których niestety będzie coraz więcej przybywać.

Niedługo wybory prezydenckie. Jarosław Kaczyński stwierdził, że nie dojdzie do ich przełożenia. Opozycja grzmi, że należy zmienić datę. Jakie jest pani zdanie? Przełożenie jest zasadne?

Bezwzględnie tak! I z każdym dniem przekonuję się do tego coraz bardziej. Mówiąc o wyborach w terminie 10 maja władza po prostu bezkarnie igra sobie ze zdrowiem i życiem obywateli. Francuscy lekarze chcą Trybunału Stanu dla premiera i minister zdrowia za przeprowadzone niedawno wybory samorządowe. W takich okolicznościach nie mogło obyć się bez nowych zakażeń, zwłaszcza członków komisji. I u nas będzie podobnie. Plan PiS-u jest prosty: łatwe zwycięstwo Andrzeja Dudy z Małgorzatą Kidawą-Błońską w drugiej turze. W normalnych okolicznościach, nie byłoby ono takie oczywiste. Natomiast obecnie, w sytuacji zagrożenia, ludzie nie chcą żadnych zmian, a w dodatku mało teraz się mówi o sprawiedliwych i niezależnych sądach, o rosnących podatkach itp. Nawet jeśli - przy bardzo optymistycznej wersji wydarzeń - epidemia do 10 maja ustanie, szkoły zostaną otwarte i zniknie zakaz publicznych zgromadzeń, to przecież opozycyjni kandydaci – w przeciwieństwie do obecnego prezydenta, który jest pokazywany w telewizji, wygłasza orędzia - przystąpią do tych wyborów bez możliwości prowadzenia kampanii. A to już jest uderzenie poniżej pasa.

Czy Krzysztof Bosak jako kandydat Konfederacji ma szansę konkurując z wytrawnymi politykami o fotel prezydencki?

Wszystko zależy od tego, w jakich okolicznościach odbędą się te wybory. Jeśli będą przełożone na jesień, szanse na dobry wynik się zwiększają. Zresztą ja nie patrzę na wybory prezydenckie przez pryzmat samego wyniku. Krzysztof Bosak idzie do ludzi z konkretnym przesłaniem – żadnych podwyżek podatków! I to ma budować trwały wizerunek Konfederacji jako ugrupowania najbardziej wolnorynkowego i wolnościowego. W polityce staram się być realistką i stąpać po ziemi, dlatego nie spodziewam się zobaczyć Krzysztofa Bosaka w drugiej turze. Ale liczę na mobilizację elektoratu Konfederacji i przeskoczenie kandydatów PSL i Lewicy, co da nam miejsce na podium. Będzie to wielkie wizerunkowe zwycięstwo oraz utoruje Konfederacji drogę do poszerzania elektoratu w przyszłości.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także