Jest nadzieja? To oni poradzili sobie z koronawirusem. "Mistrzostwo świata!"

Jest nadzieja? To oni poradzili sobie z koronawirusem. "Mistrzostwo świata!"

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / MAK REMISSA
– W zalewie różnych informacji ciężko stwierdzić, które są prawdziwe. Zacznijmy od wątku tajwańskiego, bo trzeba oddać honor Tajwańczykom za to, jak wspaniale poradzili sobie z koronawirusem, gdy do nich dotarł. Mistrzostwo świata! Musimy wziąć pod uwagę, że Azjaci mieli mniej czasu niż Europejczycy. Kiedy w Europie doszło do pierwszych zachorowań, część osób bagatelizowała sytuacje – mówi portalowi DoRzeczy.pl były prezes think tanku Centrum Studiów Polska-Azja, kierownik studiów Biznes chiński na Akademia Leona Koźmińskiego Radosław Pyffel

Słychać głosy, że koronawirus z Wuhan został stworzony jako broń biologiczna do depopulacji społeczeństw. Wierzy pan w taką wersję?

Nie wiem, czy jestem kompetentny do tego, aby poruszać kwestię broni biologicznej.

Co ma pan na myśli?

Jeżeli rozmawiamy o Chinach w kontekście koronawirusa, to mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch narracji. Pierwsza to narracja amerykańska, która wydaje się mieć w Polsce więcej zwolenników i z której wynika, że to Chiny wymyśliły wirusa pod koniec zeszłego roku. Z kolei Chińczycy zaprzeczają tezie Amerykanów i bronią się dyplomacją medyczną, która może zacząć im przysparzać zwolenników również w Polsce. Niedawno doszło do publicznej polemiki, swoistej wymiany „ciosów” między panią ambasador USA w Polsce, a ambasadorem Chin. Możemy przedstawiać w nieskończoność argumenty obu stron. Amerykanie twierdzą, że Chińczycy taili sprawę koronawirusa i nie dzielili się prawdą o SARS-CoV-2. Natomiast Chińczycy odbijają piłeczkę i uważają, że przekazywali wszelkie wieści o wirusie wystarczająco wcześnie, aby w innych częściach globu, można było właściwie zareagować.

Na razie ciężko wyrokować o konsekwencjach, jakie w wyniku koronawiursa poniosła strona chińska. Zwłaszcza, że wirus nie został jeszcze wygaszony. Jednak powstaje pytanie, jaka sfera ucierpiała najbardziej, jeśli mówimy o Chinach?

Chiny poniosły ogromne straty. Ustalenie przymusowej kwarantanny było bardzo radykalnym i odważnym posunięciem tamtejszych władzy. W momencie podjęcia decyzji o kwarantannie wizja odosobnienia milionów ludzi była ogromnym ryzykiem. Jednak dzięki niej, sytuacja uległa poprawie. Gdyby nie dało się opanować wirusa, to prawdopodobnie w Chinach doszłoby do wielkich zmian społecznych, politycznych i gospodarczych z wyprowadzeniem produkcji poza Chiny włącznie. A obecnie obserwujemy odwrócenie ról i to Chiny są w znacznie lepszym położeniu niż Europa, która stoi przed wielkim wyzwaniem i wielkim ryzykiem, z którym Chiny mierzyły się kilka tygodni temu.

Mówi pan, że sytuacja Chin uległa poprawie. Niektórzy eksperci twierdzą nawet, że Chińska Republika Ludowa opanowała epidemię koronawirusa. Część osób uważa jednak, że to nieprawda. I są to Azjaci, którzy pochodzą m.in. z Tajwanu. Komu wierzyć?

W zalewie różnych informacji ciężko stwierdzić, które są prawdziwe. Zacznijmy od wątku tajwańskiego, bo trzeba oddać honor Tajwańczykom za to, jak wspaniale poradzili sobie z koronawirusem, gdy do nich dotarł. Mistrzostwo świata! Musimy wziąć pod uwagę, że Azjaci mieli mniej czasu niż Europejczycy. Kiedy w Europie doszło do pierwszych zachorowań część osób bagatelizowała sytuacje. Ba, wówczas odbywały się nawet mecze piłkarskie przy pełnych trybunach. To niepojęte. Wiedzieliśmy czym grozi nadchodząca pandemia koronawirusa, a zdawaliśmy się być na nią zupełnie obojętni. Oczywiście nie wszyscy. Europa obserwowała sytuację w Wuhan i myślała, że wszystko będzie dobrze.

Zapewne pamięta pan, gdy wirus dotarł do Polski, a grono medyków podważało sens używania maseczek ochronnych i rękawiczek. Dziś retoryka delikatnie się zmienia, ale niestety nadal nie wszędzie.

Uważam, że Polacy są fantastyczni i bardzo zmobilizowani w czasach kryzysu. Może warto uwspólnić przekaz i podawać rzetelną informację o zasadności nakładania maseczki i wkładania rękawiczek? Nadal nie wiemy, kogo mamy słuchać. Wielu lekarzy mówi co innego. Obywatel może pogubić się w zalewie informacji. Musimy mieć na uwadze jeszcze jedną kwestię, jeśli mówimy o np. maseczkach.

Jaką?

Maseczki są w Azji elementem kultury, a w Polsce to jest to novum. Maseczka chroni przed zarażaniem. W naszym kraju jedni ich używają, a inni nie. W Azji każdy stosuje system ochronny w postaci maseczek. Gdy wszyscy ich używają, nie ma stygmatyzacji „ten jest zakażony, a tamten zdrowy”. Wszyscy zakładając maski, dbają tym samym o zdrowie innych. Chodzi o to, aby nie zarażać.

Wieszczenie sukcesu Chin w rozprawieniu się z epidemią jest przedwczesne?

Owszem. Musimy unikać czarno-białych scenariuszy, bo w tej sferze nic nie jest jedynie czarne albo białe. Chińczycy są w natarciu, przejęli kontrolę i spada liczba nowych zakażeń. Natomiast nie możemy mówić o tym, że to całkowity koniec pandemii w Państwie Środka. I tam jest tego świadomość, że może dojść do II fali zakażeń i wielu przypadkach nadal stosuję się surową kwarantannę. Chiny są teraz w zdecydowanie lepszej sytuacji niż Europa, a cała dyskusja o ustalaniu, kto był winny będzie miała sens, gdy Europa wyjdzie z epidemii obronną ręką. Najważniejsza jest teraz walka z koronawirusem i leczenie pacjentów. Dlatego zostańmy w domu.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także