Sprawa miała miejsce w połowie kwietnia, gdy obowiązywało rządowe rozporządzenie nakładające na obywateli wymóg chodzenia w maseczkach.
To wtedy Sebastian Nowicki wybrał się wraz z dziećmi na przejażdżkę rowerową. – Patrol policji zainteresował się moją osobą, tym, że nie mam maseczki. Oznajmiłem, że zgodnie z rozporządzeniem jestem osobą, która nie musi zakrywać ust i nosa, ale do jednego z nich to nie przemówiło – mówił Nowicki w rozmowie z lokalnym radiem Elka.
Mężczyzna nie przyjął mandatu (500 zł), więc policjanci postanowili skierować wniosek do sądu. Nowicki usłyszał dwa zarzuty – jeden dotyczył niezasłaniania ust i nosa, drugi złamania zakazu przemieszczania się. Wezwany na komendę mężczyzna odmówił składania wyjaśnień. Swoją postawę argumentował tym, że to sąd powinien zdecydować, czy jest winny czy nie,
Sąd ostatecznie odmówił w ogóle wszczęcia postępowania, argumentując, że rządowe restrykcje są niezgodnie z prawem. Sędzia zwróciła uwagę, że ograniczenia zostały wprowadzone rozporządzeniem, podczas gdy ich źródłem powinna być ustawa.
"Dodatkowo, jak czytamy w uzasadnieniu, można wprowadzić nakaz stosowania środków profilaktycznych wobec osób chorych lub podejrzanych o zachorowanie. Obowiązek maseczek został jednak wprowadzony powszechnie, co łamie konstytucyjne prawa i wolności” – informuje rozgłośnia Elka.
Czytaj też:
Nowelizacja rozporządzenia ministra zdrowia. Chodzi o obowiązkową kwarantannęCzytaj też:
Sędziowie pokoju? Prezydent jest za