Prawnik Durczoka: Mój klient jest zaskoczony całą sprawą

Prawnik Durczoka: Mój klient jest zaskoczony całą sprawą

Dodano: 
Kamil Durczok
Kamil Durczok Źródło: PAP / Andrzej Grygiel
Nowe fakty ws. rzekomego fałszerstwa na wekslach dziennikarza Kamila Durczoka.

Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące podrabiania podpisów na wekslach będących poręczeniem kredytu na zakup nieruchomości. Sprawa dotyczy Kamila Durczoka i jego byłej żony. To ona złożyła zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Weksle pochodzą z 2009 r. Jeden z nich został wypełniony na sumę ponad 2 mln franków szwajcarskich. Drugi na ponad 300 tys. zł. Na papierze widniały podpisy Durczoka i jego żony Marianny.

Katarzyna Zolna z Prokuratury Regionalnej w Katowicach powiedziała na antenie TVP Info, że śledztwo w tej sprawie jest w fazie wstępnej. – Prowadzone są czynności zmierzające do ustalenia, czy zostało popełnione przestępstwo, a jeżeli tak, to kto je popełnił – tłumaczyła.

W sprawie głos zabrał pełnomocnik dziennikarza. Kamil Durczok jest zaskoczony całą sytuacją. Przy podpisywaniu umowy pożyczki była również jego ówczesna żona, która wiedziała o kwocie pożyczki oraz zabezpieczeniu w postaci weksla. Z moich informacji wynika, że mój klient procesuje się w sprawie tego kredytu. Pożyczka była brana w 2009 r., kiedy frank szwajcarski był tani, a później gwałtownie podrożał. Automatycznie wzrosła też rata kredytu. To dlatego w pewnym momencie przestał płacić raty – mówi WP mec. Łukasz Isenko.

Cała sprawa ma dotyczyć zakupu domu w Szczyrku. – Kredyt na zakup nieruchomości był wzięty w Getin Banku. Po ówczesnym kursie franka szwajcarskiego wychodziło ok. 6 milionów złotych. Teraz poręczenie jest warte ponad 8 milionów złotych. W pewnym momencie Durczok przestał płacić raty. Argumentował, że zmienił się kurs franka. Po rozwodzie i po rozdzielności majątkowej z żoną zastawił w banku połowę innego swojego mieszkania - w Katowicach. Bankowi to jednak nie wystarczyło – mówi Wirtualnej Polsce jeden ze śledczych, osoba znająca kulisy sprawy. I dodaje: – W zawiadomieniu nie było mowy o tym, że podpis podrobił Durczok. Tylko, że podpis nie należy do jego byłej żony.

Kamil Durczok nie składał jeszcze wyjaśnień w sprawie. Jak twierdzi jego pełnomocnik, dziennikarz nie miał szansy na zapoznanie się z dokumentacją.

Czytaj też:
Była żona oskarża Kamila Durczoka. Nowe fakty w sprawie

Źródło: TVP Info / Wirtualna Polska
Czytaj także