Rosyjski szpieg Wadim Sokołow pojawił się w stolicy w sierpniu ubiegłego roku. Układał w głowie plan morderstwa czeczeńskiego komendanta Zelimchana Czangoszwilego, którego dokonał w Berlinie, tuż po wyjeździe z Warszawy. Strzelił Czeczenowi w tył głowy.
Jak informuje "Fakt", zabójstwo zleciły prawdopodobnie rosyjskie służby, natomiast Warszawa była dla mordercy przystankiem między Moskwą a Berlinem. Mapę miejsc, które odwiedził Sokołow, odtworzyli niemieccy dziennikarze.
Według tych doniesień Rosjanin zachowywał się w stolicy jak zwykły turysta. Odwiedził Łazienki Królewskie, dotarł pod siedzibę SOP i ABW. Przemknął nawet obok Kancelarii Premiera jadąc do pałacu w Wilanowie.
W 2013 r. mężczyzna widniał w rejestrach Interpolu jako podejrzany o morderstwo, lecz dwa lata później wycofano nakaz jego zatrzymania – czytamy.
Zdaniem współtwórcy UOP Piotra Niemczyka źle się stało, że polskie służby wpuściły Sokołowa do kraju. Natomiast według Jerzego Dziewulskiego "żadna służba nie wie wszystkiego z góry". – To nie ich wina – powiedział "Faktowi" były szef ochrony prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Czytaj też:
Czarzasty chce rezygnacji Banasia oraz rozwiązania CBA i ABW