Głos z szamba wołający
  • Rafał A. ZiemkiewiczAutor:Rafał A. Ziemkiewicz

Głos z szamba wołający

Dodano:   /  Zmieniono: 
Subotnik Ziemkiewicza

Ani słowem nie wspomniała „Gazeta Wyborcza” o wizycie Bronisława Komorowskiego w Niemczech, gdzie dołożył się do chwalby pułkownika Stauffenberga w imieniu zażydzonej Polski i zamieszkujących ją untermenschów, roboczego bydła, które dobrze czuje się pod batem i pod światłym zarządem Niemców może się jeszcze do czegoś nadać. Że to właśnie pułkownik o streszczonych wyżej poglądach na temat Polaków i niemieckiego przywództwa, który zamachu na fuhrera podjął się nie z żadnych przyczyn moralnych, tylko w ramach wewnętrznych sporów w obozie nazistowskiej władzy,  jest dziś przez Niemców lansowany na światowego bohatera walki z nazizmem, a nie, na przykład, studenciaki z „Białej Róży” – to zupełnie zrozumiałe, jak najbardziej pasuje on do zgodnej z duchem czasów interpretacji idei europejskiej solidarności. Że nasz prezydent, wciąż jeszcze niestety urzędujący, wynosi go ponad polskie Państwo Podziemne i ogłasza, że odwaga hitlerowskiego była „z niczym nieporównywalna” – to też można zrozumieć, na Polakach się pan Komorowski zawiódł, a w metropolii po śmierci Władysława Bartoszewskiego wakuje etat dyżurnego nadwiślańskiego poputczika.

Ale że „Wyborcza” tak zupełnie zignorowała tak ważny występ swojego „człowieka roku”? Ani słówka zachwytu nad tak śmiałym zreinterpretowaniem polskiej i europejskiej „polityki historycznej”? Znowu odnieść można wrażenie, że „Wyborcza” się swojego „człowieka roku” wstydzi – podobnie zresztą, jak i on, skoro nie chciał odebrać nagrody przed wyborami, wstydzi się jej. 

A jednak mimo to widać, że Komorowskiego łączy z gazetą swoiste braterstwo dusz. Myśli tego pierwszego, gdy nie czyta z kartki, krążą wokół bigosu, kiełbasy, karpia, bójki przy stole, chama co przyszedł na imprezę z nieumytymi nogami… Są tacy, co cytują antycznych autorów, inni powołują się na bohaterów książek i sytuacje fabuł, jeszcze inni cytują popularne piosenki albo przywołują postacie z seriali. A krąg pojęciowy wciąż jeszcze niestety urzędującego prezydenta jest właśnie taki. W analogicznej sytuacji, gdy muszą na poczekaniu wymyślić jakiś przykład, redaktorom „Wyborczej” zawsze przychodzą do głowy skatologie, na czele z szambem. „Ubeckie szambo”, „grzebanie się w szambie”, „prawicowe nieczystości”, „fekalia płynące spod piór”, „szambo wybiło”… Przypadek? Nie sądzę. 

„Znowu szambo wybiło” – to reakcja redaktora Wrońskiego w odredakcyjnym wstępniaku na opublikowanie przez nas taśmy z rozmową Aleksandra Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza. Może nie warto o tym wspominać, bo kłamstwo i obłuda jest przecież dla „Wyborczej” tym, czym woda dla ogórka – poza nią ma tylko kształt i kolor. Wroński na użytek swych targetowych lemingów, które – jak wierzy – niczego poza „Wyborczą” nie czytają, więc nie zweryfikują – kłamie, że niczego ważnego na taśmie nie ma, że szło tylko o tanie sensacje, obyczajówkę… Oczywiście, akurat odwrotnie, w naszej publikacji wątki obyczajowe – nie tylko córki pewnego milionera, nazwanej przez rozmówców „Dominiką Strauss-Kahn”, ale i uwodzenia Aleksandra Kwaśniewskiego przez pewną panią, jak twierdził były prezydent, podstawioną przez służby – pominęliśmy, zajęły się nimi tabloidy. Skupiliśmy się na sprawach ważnych dla państwa, na wszechwładzy służb, ich intrygach i prowokacjach, o których byli politycy rozmawiają jako o stałym elemencie gry politycznej w III RP. W tym na sprawie zbierania i oferowania „haków” przez pułkownika Noska, będącej konkretnym przykładem patologii. A obłuda pryncypialnego w tonie kazania redaktora Wrońskiego aż poraża, bo przecież jak ma „Wyborcza” w ręku coś, czym można, mówiąc po czersku,  unurzać w szambie jakiegoś pisowca albo prawicowca, to jakoś żadnych skrupułów nie ma, choćby na nielegalnie nagranej taśmie, jak na tej na lokalnego kandydata PiS z Elbląga, nie było literalnie nic poza niekulturalnym słownictwem.

Tabloidy, które uczyniła „Wyborcza” głównym obok prawicy i Kościoła celem swych ataków, by zagospodarować półinteligenckie poczucie wyższości i pogardę swego „targetu” dla „wiochy”, nawet jak idą w tematy obrzydliwe, to przynajmniej niczego nie udają i nie stronią się w szatki moralistów. Pewnie dlatego realna sprzedaż „Wyborczej” spadła poniżej „Super Expressu” i gdyby nie prenumerata z dziesiątek tysięcy urzędów, biur i innych publicznych instytucji oraz ogłoszenia i komunikaty finansowane z publicznych pieniędzy już by padła. Można zrozumieć, że w tej sytuacji pisze to co pisze – „byt określa świadomość”. „Walczymy o życie”, jak to napisała na fejsie, niechcący demaskując tatusia, Pola Lis (innemu bym nie wypominał, ale w warsztacie dziennikarskim Lisa, jak wiemy, przypadkowe śledzenie kont córek odgrywa ważną rolę).

Skoro o tym wspomniałem, cytacik z gatunku „make my day” – oczywiście ze stron internetowych „Wyborczej”. Redaktor Tomasz Wołek w TOK FM:
„Narasta fala żądzy odwetu, rewanżu, obskurantyzmu, ciemnoty. Ta groźna fala może Polskę zalać. Nie chodzi o to, jaka partia wygra wybory, kto będzie premierem, ale jaka będzie Polska, czy dostanie się pod rządy ciemnoty, obskuranckiej, mściwej, nienawistnej ciemnoty. Ta fala może jeszcze nas nie zalewa, ale już liże brzeg. - Chciałbym powiedzieć, że redaktor Wołek histeryzuje. Ale tak nie jest - ocenił Tomasz Lis, redaktor naczelny Newsweeka”.

Chciałbym powiedzieć, że redaktor Wroński z tym „wybijaniem szamba” histeryzuje. Ale muszę przyznać, że szambo w naszym życiu publicznym rzeczywiście jest i co i raz – na przykład po publikacji tej czy innej taśmy – usilnie bulgocze. Tylko że to właśnie cytowani tu redaktorzy są jego wybitnymi przedstawicielami.

Czytaj także